Myślę, że po tym, poście część pracodawców mnie znienawidzi.
Trudno będę z tym żył!
W czasach, kiedy nasza praca nabrała silnie zdalnego charakteru, z każdym dniem nasz świat ulega zmianie. Niby banalne choć czasem nie dostrzegamy zagrożeń czy też konsekwencji nadciągających zmian. Ci którzy mnie znają wiedzą, że od lat wspieram kandydatów w poszukiwaniu pracy i tym razem chcę napisać kilka słów odnoszących się do niepokojącego trendu, który obserwuję.
W kontekście zawodowym w pewnym uproszczeniu powiedziałbym, że najczęściej przyjmujemy dwie rolę czy też dwie perspektywy. Pierwsza, to rola nas jako pracownika. Co dla nas jest ważne w pracy? Co nas buduje? Co daje nam poczucie rozwoju czy spełnienia zawodowego? Druga rola, to rola przedstawiciela pracodawcy dbającego o interes firmy, czyli te wszystkie działania, które podejmujemy, aby wnieść wartość do filmy.
Powróćmy jeszcze na moment do zmieniającego się świata. Nie trzeba być ekspertem, żeby zobaczyć, że forma i narzędzia komunikacji uległy zmianie. Spotykamy się więcej online niż w realu, rośnie znaczenie portali społecznościowych za pomocą których realizujemy nasze potrzeby kontaktów. W tym też kontekście rośnie rola samego LinkedIn. Tę siłę dostrzegają nie tylko kandydaci poszukujący pracy, ale również pracodawcy. Skoro coraz więcej naszego czasu i zaangażowania wykorzystujemy dla działań online, to również coraz więcej pracodawców odnajduje tu przestrzeń, gdzie można wygrać coś dla siebie. Nie tylko w ramach sprzedaży, co oczywiste i naturalne, ale również w wizerunku Employer Branding co również cenne i potrzebne.
Firmy coraz częściej organizują szkolenia dla pracowników jak wykorzystać potencjał IN przygotowują sesje fotograficzne dla pracowników, piękne korporacyjne wiżuale itd.
Po takim szkoleniu każdy z pracowników zdaje się manifestować na swoim prywatnym profilu: jestem ambasadorem mojej firmy. Kiedy przemnożymy, to przez naszą wciąż rosnącą aktywność oraz liczbę kontaktów pojawia się potężny strumień niosący treść pracodawcy. Każdy pracownik staje się pięknym… słupem ogłoszeniowym.
Każdy, kto świadomie i z własnej nieprzymuszonej woli podejmuje decyzję, że chce, aby jego osobisty profil został zagospodarowany przez pracodawcę ma do tego święte prawo. Problem jednak zaczyna się pojawiać, kiedy mając tak bogato obrandowany profil chcesz dyskretnie poszukiwać pracy. Kiedy zechcesz zmienić opisy czy wiżual zwiększające twoją atrakcyjność dla innych pracodawców lub headhunterów. Natychmiast dajesz znać pracodawcy, że coś się u Ciebie zmieniło. Z czego wynika ta zmiana? I coś co jeszcze chwilę temu było twoją prywatną sprawą staje się przedmiotem zainteresowania pracodawcy. Natychmiast pojawią się niezręczność i niewypowiedziane dosłownie pytania.
Wpuściliśmy czy też zaprosiliśmy naszych pracodawców do naszych mieszkań, naszych salonów, kuchni, sypialni.
Każdy musi samemu odpowiedzieć sobie, gdzie są jego granice.
Ten trend zagarniania naszej prywatności następuję w wielu obszarach naszego życia. Jesteśmy obserwowani, podsłuchiwani, profilowani a nam pozostaje często tylko iluzoryczne poczucie, że cokolwiek wybieramy, i że na cokolwiek mamy wpływ. Pięknie widać to w filmie „Diabeł ubiera się u Prady”. W scenie, gdzie Meryl Streep - szefowa wydawnictwa Runway rekrutuje swoją asystentkę (w tej roli Anne Hathaway) która jak sądzi dokonała samodzielnego „wyboru” ubrania, w którym przyszła na rozmowę rekrutacyjną i które wyraża jej osobowość.
Poniżej fragment dialogu z tej sceny.
To trochę komiczne, jak myślisz, że dokonałaś wyboru, który zwalnia cię z branży modowej, kiedy w rzeczywistości nosisz sweter, który został wybrany dla ciebie przez ludzie w tym pokoju ze sterty rzeczy.”
A jak Tobie idzie poszukiwanie pracy?
Chcesz porozmawiać jak skutecznie poszukiwać pracy na rynku, który się zmienił kliknij tu w kalendarz i wybierz dogodny dla Ciebie termin na krótką rozmowę żebyśmy mogli się poznać.
Zapraszam
Ernest