Chyba wciąż jestem naiwny. W mojej głowie zawsze USA jawiły się jako ostoja wolności, strażnik zachodnich wartości i mocarstwowego prymatu. I nagle w jednym momencie opadła kurtyna i okazało się, że w tym świecie nie chodzi o wolność, nie chodzi o jakiekolwiek wartości i nie ma to nawet mocarstwowego prymatu. Jest tylko smród stęchłego ego i brudnych pieniędzy. I nawet jak to się jakoś załagodzi, to niesmak pozostanie.
Nie lubię Zełenskiego, chociaż zachwycał mnie w początkach wojny sposobem komunikacji, odwagą, charyzmą. Dziś widzę go jako bezczelnego aroganta. A mimo to to jemu kibicuję w awanturze z Trumpem. A może nie jemu, a tym wszystkim, którzy doświadczają wojny, bólu i walczą o sprawiedliwość, wolność, i w jakimś stopniu powiedziałbym, że walczą o moje wartości. I proszę, nie zrozum mnie źle, czytelniku, ale mimo iż gościłem przez kilka miesięcy u siebie w domu rodzinę z Ukrainy, organizowałem zbiórkę dla rodziny, którą gościłem pod moim dachem, jeździłem w weekendy pod granicę, żeby wspierać tych, którzy uciekali przed wojną – dziś jestem bardziej zdystansowany do naszych sąsiadów z Ukrainy.
Cała ta awantura w Białym Domu pokazała mi jednoznacznie, że zginął świat, w który wierzyłem, a może chciałem wierzyć – świat, w którym siła i pieniądze służą ochronie wartości, tych najbardziej fundamentalnych, jak: prawo do życia, rozwoju, samostanowienia, prawdy, wolności, prawa do opieki zdrowotnej itd. Naiwnie, zbyt naiwnie na pewno żyłem w przekonaniu, że dobro zawsze zwycięża i warto o nie walczyć i że zachodni świat będzie chronił te wartości. Do dziś jestem przekonany, że to właśnie wartości są tym, co powinniśmy chronić, używając pieniędzy, a czasem nawet siły, a nie odwrotnie.
Nie o mojej naiwności chciałem napisać ten tekst, a o pracy. Kiedy wyobrazimy sobie, że zamiast państw mamy do czynienia z firmami. Kiedy polityków zamienimy na zespoły zarządzające, managerów, na członków administracji państwowej, a szeregowych pracowników na zwykłych urzędników, widać jak na dłoni, że oczekiwania, że politycy zachowają się inaczej niż my sami w mikro skali firm, a nie państw, jest irracjonalne. Kiedy jedynym wyznacznikiem jest siła, siła pieniądza, bo ona daje nam sprawczość, to wartości stają się jedynie narzędziem do utrzymania porządku, budowania fałszywej narracji, że w naszych decyzjach kierujemy się wartościami. Dbanie o wartości staje się narzędziem zabezpieczającym firmy przed chaosem, elementem budowania iluzorycznej kultury opartej o wartości. W takim przypadku compliance staje się narzędziem do sprawowania nadzoru w obszarze wartości i etyki. Nawet jeśli firma działa nieetycznie, to mimo wszystko oczekuje, aby pracownicy wciąż byli lojalni w stosunku do firmy i trzymali się panujących w niej zasad. To trochę tak, jakby złodziej, który ukradł pieniądze, domagał się przestrzegania prawa, by inni złodzieje nie ukradli jego zrabowanych łupów.
W świecie korporacyjnym, jak mówi Simon Sinek, „pieniądze są jak paliwo w zbiorniku auta, żeby móc wyruszyć w podróż w nieznane, dokonywać innowacji, wzrastać, rozwijać się i odkrywać jutro to, co dziś niemożliwe". Obecnie te zbiorniki wypełniane po brzegi pieniędzmi są po to, żeby zasilać paliwożerne potężne silniki, żeby demonstrować siłę, by inni zjeżdżali nam z drogi. Tak potężne wehikuły biznesowe często karmią ego tych, którzy zasiadają na szczycie i czynią ich bogami.
Raz po raz zdumiewa mnie, kiedy słyszę głosem pełnym dumy, że ktoś chciałby zostać członkiem zarządu wpisanym do KRS. Na Boga, po co? Czy po to, żeby brać na siebie ryzyko osobiste? Czy może chodzi o to, żeby być w grupie osób sprawujących władzę? W firmie dużo mówi się o wartościach, ale cele wyznacza się finansowe. Pieniądze dają władzę, władza karmi ego, ego kroczy przed upadkiem.
A potem i tak wszyscy trafiają do mnie 😊
I jeśli dziś myślisz, że musisz zostać dziś dłużej w pracy, bo musisz coś dokończyć na jutro. A jutro zostaniesz dłużej, bo jak nie dokończysz projektu, to inni będą czekać. A w kolejnym dniu kolega poprosi, żebyś został, a potem będzie awaria itd. Przecież tak trzeba, tak robią zaangażowane osoby – na pewno zostanie to dostrzeżone i docenione. Z tym bywa różnie, jak sam pewnie niejednokrotnie się przekonałeś. Czy jeśli powiesz, że dziś nie przychodzisz do pracy, bo chcesz spędzić czas z dziećmi, bo przez ostatnie trzy tygodnie codziennie pracowałeś więcej o godzinę lub dwie, to co się stanie? Gdzie są te wartości, poczucie sprawiedliwości i work-life balance? I kiedy Twoje dzieci wychowuje partner, partnerka, lub kiedy jesteś singlem – dziadkowie lub opiekunka, myślisz, że to jest bez kosztów? Cytując klasyka, powiedziałbym: „trzymaj kota i patrz".
Trochę się zastanawiam, czy ten tekst ma jakikolwiek sens, bo jakoś tak mnie trochę poniosło refleksyjnie. Jeśli uznasz, że fajne – udostępnij dalej, a jeśli nie, to daj chociaż lajka – moje ego też jest głodne, nakarm je 😊
I pamiętaj proszę, że jeśli czujesz, że w twojej firmie panuje napięcie, nie czekaj, zacznij szukać pracy. Nie daj się zaskoczyć. Na każdym etapie rekrutacji możesz powiedzieć nie. Tak samo jak pracodawca może powiedzieć: „zdecydowaliśmy się na wybór innego kandydata". Przejmij kontrolę i nie trać zawodowej trakcji. Nie ma lepszego momentu na poszukiwanie pracy niż wtedy, kiedy jesteś jeszcze zatrudniony.
Chcesz porozmawiać o poszukiwaniu pracy? Umów się na bezpłatną konsultację lub skorzystaj z innych form pomocy, takich jak:
• Test CV (aplikacja, dzięki której otrzymasz raport, jak widzą Cię rekruterzy i systemy ATS)
• książka "Jak poszukiwać pracy na rynku, który się zmienił"
• "Planer poszukiwania pracy", który uporządkuje i przyspieszy Twoje poszukiwania
• Smart CV - aplikacja do budowania CV opartych o kompetencje i słowa kluczowe • Ponad 100 tekstów na blogu na temat poszukiwania pracy