":Siadaj - powiedział do mnie z za monitora kończąc jeszcze ostatnie słowa maila.
Musimy pogadać, bo czuje, że nasza formuła współpracy już się wyczerpała.To nic osobistego, ale firma potrzebuje świeżej krwi.
W przyszłym tygodniu zastąpi Cię nowa osoba. Chciałbym żebyś do końca przyszłego tygodnia przekazał swoje bieżące obowiązki i jesteś wolny. Masz ode mnie jeszcze 3 miesiące ekstra odprawy i bonus pro rata za ubiegły rok. Tu na stole są dwie kartki, na jednej jest wypowiedzenie na drugiej porozumienie wybierz, którą wolisz. Sam wiesz, że nie możesz wyjść z tego gabinetu do póki którejś nie wybierzesz. To tyle z mojej strony.
Przekaż obowiązki i jesteś wolny, te słowa dudniły mi w głowie. Kur.. !!!! Po 12 latach tylko na Tyle Cię stać Sukinsynie!!! krzyczałem w myślach.
Wyszedłem z pracy, wsiadłem do auta i jadąc przed siebie rozkręcając radio, że słychać mnie było w sąsiedniej dzielnicy raz po raz uderzałem w kierownicę obrzucając bluzgami Prezesa.
Po 12 latach, dwóch fuzjach, wejściu na giełdę pracy po 12-14 godzin kryciu mu dupy w korpo, kiedy po pijaku na imprezie firmowej znalazłem go na podłodze z nagą asystentką obok. Cała firma huczała, ale udało się wyciszyć sprawę. Wszyscy żyliśmy w tamtym czasie w nadludzkim tempie, robiąc takie wyniki, których już nigdy nikt w historii nie powtórzy. Nie było rzeczy niemożliwych. Kur..!!!
Skończyła się formuła, potrzebuję świeżej krwi! Zawsze mógł na mnie polegać. Przez 12 lat oddałem tej firmie najlepsze lata, a wręcz ukradłem je jak złodziej żonie i dzieciom. Po 12 latach wyrzuca mnie jak śmiecia.
Dziś czuje się jak oszust, który został oszukany. Oszust, bo przez ostatnie 12 lat byłem częścią korporacyjnej propagandy nastawionej na osięganie coraz to lepszych wyników. Kurwa czym to się rożni od sekty, która mami Cię obietnicą wartości lepszego życia i blichtrem. Byłem naiwny myśląc, że nasza firma jest inna, że na polu walki wspieramy się wzajemnie, że jesteśmy jak Amerykańscy Marines połączeni siłą wspólnego potu, rozwoju, porażek i dumy z osiąganych sukcesów. Naprawdę kochałem tę firmę, bo kiedy miałem do wyboru pojechać na urlop z dziećmi czy brać aktywny udział w naszym firmowym town holl - oczywiście wygrywała firma. Byłem doskonały w tłumaczeniu rodzinie jak ważna i niezastąpiona jest moja rola. Byłem gotowy dać się pokroić, że nasza pracę rozwija ludzi i czyni świat lepszym.
Dziś czuję, że dałem się oszukać jak dziecko, że uległem zbiorowej hipnozie, że cały ten rozwój, o którym mówiliśmy był jedynie celem do większych zysków. Czy to stanowi wartość dla ludzi? Być może. Chciałbym w to wierzyć, choć po tym jak zostałem potraktowany wątpię. Dziś mam do siebie żal, że stałem się częścią zbiorowej korporacyjnej propagandy w kreowaniu iluzji, że praca jest czymś więcej niż formą zarabiania na życie.
Takich historii słyszałem wiele i kiedy słyszę do pokolenia „Z”, że ważna jest równowaga, że chcą mieć czas na pasję, że praca to miejsce, gdzie chcę zarabiać pieniądze, a nie lokować swoje emocje i traktować firmę jak drugi (może raczej pierwszy) dom. Rozumiem Ich. Tego się od nich uczę i jestem im ogromnie wdzięczy za zdrowy rozsądek i dystans do pracy. I nie chcę Ci powiedzieć przez ten post, że angażowanie się w pracę nie ma sensu - wręcz przeciwnie. Praca, poczucie samorealizacji, wyzwania, rozwój jest ekstremalnie ważne, ale praca to praca i tylko praca. Chcę Ci powiedzieć, że zanim się zatracisz bez reszty i będziesz żył dla pracy - przypomnij sobie, że praca ma służyć twojemu życiu.
Nasze firmy nie są naszą rodziną, nie są nawet drużyną. Są ekosystemem wzajemnych zależności ukierunkowanych na zysk. I oczywiście cześć tego zysku przypada Tobie, między innymi za Twój entuzjazm zaangażowanie, rozwój i uprawianie propagandy, czy jak wolisz dumy firmowej. Pomyśl, czy warto i sam wyznacz granice.
Masz w zasadzie tylko dwa wyjścia:
1. Będziesz musiał wybrać w przyszłości kartkę numer jeden lub kartkę numer dwa. Pytanie tylko kiedy, a nie czy.
2. Przejmij kontrolę i niech praca szuka Ciebie. Bądź gotowy odejść na własnych zasadach, bez upokorzeń w dogodnym dla Ciebie momencie.
Nie będziesz miał lepszego momentu na poszukiwanie pracy niż teraz kiedy ją masz.
Poszukiwanie pracy nie oznacza, że musisz ją zmienić. Poszukiwanie pracy oznacza, że możesz ją zmienić! Dziś ucz się jak szukać pracy nie jutro, kiedy życie Cię do tego zmusi.
Więcej o tym, co zrobić aby praca nas szukała na moim kanale Youtube.
Pozdrawiam ciepło,
Ernest