LinkedIn

Marzenia pukają do nas tylko kilka razy i odchodzą.

22.12.2024

W starożytnej Grecji, szczególnie w okresie klasycznym (V-IV w. p.n.e.), dość popularna była koncepcja dajmoniona - opiekuńczego bóstwa, czy mówiąc inaczej, wewnętrznego głosu, który podpowiada pomysły, idee, działania lub też za pośrednictwem swojego nosiciela - czasem artysty, a czasem zwykłego człowieka - realizuje się twórczo. To podejście zwalniało artystów od presji tworzenia wybitnych dzieł, bo skoro to, co powstawało, przypisywane było dajmonionowi, tak porażka jak i sukces nie były dziełem twórcy.

Jednym z najsłynniejszych przykładów posiadacza "dajmoniona" jest Sokrates (469-399 p.n.e.), który opisywał go jako swój wewnętrzny głos czy boskie natchnienie. Sokrates twierdził, że ten głos towarzyszył mu od dzieciństwa i ostrzegał go przed niewłaściwymi działaniami. Elizabeth Gilbert w swoim wystąpieniu na TED podaje przykłady kontaktu z takim "boskim natchnieniem", które manifestowało się podczas pisania jej książki "Jedz, módl się, kochaj". To samo doświadczenie jest obecne chyba co jakiś czas w każdym z nas. Tom Hanks, prowadząc w nocy auto, jak twierdzi Elizabeth Gilbert, doznając właśnie takiego boskiego przebłysku i chcąc zapamiętać melodię piosenki, a nie mogąc jej zapisać, wychodzi z auta i krzyczy: "Czy nie widzisz, że właśnie prowadzę auto?". Amerykańska poetka Ruth Stone opowiada, że będąc na dworze, wręcz biegła do domu, kiedy czuła ten dziwny stan, że właśnie przyszedł do niej wiersz. Chwytała, jak twierdzi, wiersz za ogon, szukała ołówka i osadzała go w swoim ciele. Następnie uwalniała go słowo po słowie, zapisując na kartce. To niezwykle dziwne uczucie, bo wtedy, kiedy go doświadczamy, mamy poczucie, jakby rezultat naszego działania nie do końca był nasz lub jakbyśmy czerpali z nieskończonego źródła doskonałości. To odczucie, jakby coś przez nas przepływało, a rezultat zawsze przekracza nasze oczekiwania. Znam prozaików czy filozofów, którzy tego typu doświadczenia nazywają natchnieniem czy też stanem flow. Ten rodzaj doświadczania, obcowania z niezwykłym przeżyciem jest dostępny dla każdego z nas.

Sam niejednokrotnie tego doświadczałem, kiedy czułem, że puka do mnie marzenie z propozycją genialnego pomysłu. Potem to marzenie przypomina się, bo skoro wtedy, kiedy się pojawiło, odczuwałem je z tak wielkim zachwytem, marzenie mogło mieć poczucie, że jestem idealnym adresatem gotowym na jego realizację, aby wdrożyć je w życie. A może to wtedy dajmonion do mnie pukał, domagając się realizacji? Czymkolwiek to nie jest - głęboka potrzeba nadania pewnej formy, która staje się przepełniającą nas ideą, z czasem wręcz przejmującą potrzebą urzeczywistnienia pewnego pomysłu - ta idea puka do naszych drzwi tylko kilka razy, żeby się przypomnieć. Kiedy mówisz "nie teraz", pozbawiasz ją siły, wyrazistości i sprawczości. Z czasem ta idea zaczyna blaknąć, rozpływać się, staje się odległym, szalonym pomysłem, może i ciekawym. Pojawiają się wątpliwości, że może to nie dla mnie albo jeśli dla mnie, to nie teraz. Kiedy ta idea powraca po raz kolejny, a Ty ciągle nie jesteś gotowy, szuka kogoś innego, kto będzie gotowy nadać jej urzeczywistnioną formę niezależnego bytu.

Często to jednak nie jest właściwy czas, a z czasem to, co nas poruszało głęboko w trzewiach, staje się puste, umarłe. A potem słyszymy: "miałem dokładnie ten sam pomysł, szkoda, że odpuściłem". Być może dajmonion, nie mogąc się doczekać działania, zabrał swoją ideę i zapłodnił nią kogoś innego, i ten ktoś przekształcił marzenie w niezależny byt. Bo marzenie puka tylko kilka razy - jeśli nie poświęcisz mu energii, pójdzie sobie do kogoś, kto zechce je urzeczywistnić.

A jak to jest z Tobą? Czy masz odwagę żyć po swojemu? Czy powodowany strachem tłumaczysz swoim marzeniom, że teraz to nie właściwy czas na zmianę pracy? Daj sobie przynajmniej szansę i dowiedz się, jak poszukiwać pracy na rynku, który się zmienił.

Umów się na spotkanie.

Ernest Wencel 

 

Bezpłatna porada