W idealnym świecie to jak pracujemy, nasze sukcesy, zaangażowanie i postawa są zauważane i doceniane.
Niestety taki świat pojawia się rzadko - choć istnieje.
Są organizacje, czy może kultury organizacyjne, w których, im lepiej sobie radzisz tym więcej dołożymy Ci następnym razem, aż nie wypłyniesz pod naporem obowiązków. Skoro poradziłeś sobie z zadaniem nie do zrealizowania i jeszcze żyjesz, to znaczy, że masz jeszcze przestrzeń i dwie może trzy małe wrzutki nie zrobią Ci różnicy. Przecież zawsze dowoziłeś. Nigdy nie było z Tobą problemów, zawsze można było liczyć na Ciebie. To było dla wszystkich tak oczywiste, że nie było się nad czym zastanawiać. Twoja solidność była wręcz nudna. Żadnych pytań, miało być i jest tak jak być powinno.
Standard, oczywistość, banał. To nie może być ani trudne, ani pracochłonne, więc może nawet poklepanie po ramieniu nie jest konieczne. Bo pomyślisz sobie, że od dziś mamy taki nowy standard, a co gorsza możesz sobie pomyśleć, że masz jakąś potrzebę uznania i docenienia- to już może być kłopotliwe dla przełożonego. Najlepszym sposobem dla Twojego szefa może okazać się technika pominięcia, umniejszenia, niezauważenia lub czasem obrócenia wszystkiego w żart. Twoje wysiłki i zaangażowanie czasem są doceniane dopiero po tym, jak odejdziesz z organizacji. Nagle okazuje się, że to co Ty robiłeś/aś teraz robią dwie osoby i ledwo dają sobie radę. Czasem dopiero z tej perspektywy widać Twoją pracę.
Jeśli tego doświadczasz, masz dwie możliwe drogi.
1. Zmień swoją ekspozycję na bardziej widoczną dla managerów powyżej zajmowanej przez Ciebie pozycji oraz do szefa działu HR.
A tak konkretnie możesz:
Czyli zadbaj o swój PR. Nie licz, że ktoś wreszcie Cię zauważy i pochwali publicznie. Jeśli Ty nie zadbasz o swoją rozpoznawalność może ominąć Cię wiele awansów, bo Twoja praca zwyczajnie znika, jest nie widoczna. Nie chodzi mi o przechwalanie się bez pokrycia i robienie z siebie pawia. Chodzi o to, żeby zwyczajnie Twoja praca i wysiłek został zauważone przez innych.
2. Zmień pracę
Jeśli opisany przeze mnie stan jest utrwalony latami może okazać się niebywale trudny do zmiany. Wtedy jedynym sposobem jest poszukiwanie innej organizacji, gdzie z czystą kartą będziesz mógł realizować zadania z punktu pierwszego.
Znam osobiście managerów, którzy rozumieją, że nic nie buduje ich autorytetu i pozycji zawodowej bardziej jak promowanie członków ich zespołu. Prezentując na Zarządzie projekt mówią, że odpowiada za niego np. Joanna i ona będzie o nim opowiadać i odpowiadać na pytania. Wiadomo kto projektem zarządza a kto odpowiada za jego realizacje operacyjnie. Prosta komunikacja, na której wszyscy zyskują.
„Mistrz nie musi udowadniać, że jest mistrzem”
Choć może zamiast słowo mistrz lepszym słowem byłoby słowo „przewodnik”.
Taki ktoś kto wytycza kierunek, kto nie jest wyniosły, kto nie zadziera nosa, kto nie obnosi się, że jest mistrzem. Przewodnik jest jak doświadczony kolega. Jak mistrz, który nie eksponuje swojego mistrzostwa, bo jest już w pełni zrealizowany. Jak ktoś, kto jest nasycony już uznaniami i ani nie musi niczego kompensować ani łatać swojego nienasyconego ego. Czasem to ego jest pełne słabości podpisując się pod nie swoimi zasługami, kradnąc pomysły, rozwiązania czy pracę innych, a przypisując ją sobie.
Dobry Manager buduje relacje jak Yoda z Lukiem Skywalkerem. To Yoda wskazywał Lukowi drogę, ale jednocześnie wymagał od niego wysiłku i samodzielności w podejmowaniu decyzji, był dla niego nieocenionym przewodnikiem i mentorem.
I nie mam tu na myśli relacji coachingowych pomiędzy przełożonym i podwładnym, bo w te nie wierzę. W takiej relacji poruszane są tematy osobiste, czasem nawet intymne albo zwyczajnie słabości czy rozterki. Nie da się mieć wiedzy i jednocześnie nie wykorzystywać tych informacji w pracy zawodowej. Couching ma dla mnie sens tylko w przypadku zewnętrznego coacha, który ma dystans, właściwy filtr etyczny i mądrość komu, kiedy co i jak powiedzieć.
Wracając jednak do poprzedniej myśli. Pisząc o przewodniku mam na myśli taką relację jak miał Yoda z Lukiem. I są tacy managerowie, są takie osoby, które są schowane z tyłu, dające wsparcie, odwagę, asekurujące i oddające zasługę innym. Potrafią być w pierwszej linii, kiedy trzeba walczyć o zespół. Ci, którzy potrafią postawić innych przed sobą lśnią najsilniej a ich leadership staje się legendą.
Napisz kto dla Ciebie był bądź jest takim przewodnikiem i mentorem, kto zasługuje, żeby o nim wspomnieć.
A jeśli jesteś w toksycznym środowisku - nie czekaj aż stracisz wszelką wiarę do życia i poczujesz, że jesteś nic nie wart. To nigdy nie jest prawda. Ludzie są warci tyle ile w nich jesteśmy w stanie zobaczyć.
Już dziś umów się na bezpłatną poradę i porozmawiajmy nad Twoją bezpieczną zmianą zawodową.
Jeśli ten tekst jest warty rozpowszechnienia udostępnij go proszę.
Pozdrawiam Was serdecznie niech siła będzie z Wami
Ernest